Na długo przed pandemią byłem technofilem. Zawsze chwytałem się najnowszych technologii i wierzyłem, że bycie na bieżąco z technologią jest ważne, niezależnie od tego, czy dołączyłem do Twittera 15 lat temu, czy eksperymentowałem z wideokonferencjami pod koniec lat 90., kiedy konfiguracja zajęła jeden dzień i specjalista technologię tak, aby miała nawet szansę zadziałać. W tamtych czasach obsługa była trudna i trudna, a pomysł na ekran „Brady Bunch” pełen współpracowników, którzy rozmawiali ze sobą, był odległym marzeniem. Chociaż jesteśmy zmęczeni Zoomem i jego odpowiednikami, teraz przynajmniej działa dość dobrze przez większość czasu, dzięki postępowi w oprogramowaniu i przepustowości w ciągu ostatnich kilku dekad.
Tak więc, biorąc pod uwagę to nastawienie na technologię, kiedy badałem stan komunikacji wirtualnej w mojej książce Czy mnie słyszysz? Jak łączyć się z ludźmi w wirtualnym świecie? W 2017 roku byłem naprawdę rozczarowany, gdy odkryłem trzy kluczowe wnioski:
- Wszystkie wirtualne relacje z czasem ulegają degradacji.
- Intencja jest często błędnie rozumiana w komunikacji wirtualnej.
- Zaufanie i zaangażowanie w wirtualnym świecie są słabsze i niższe niż w świecie twarzą w twarz.
W rezultacie w książce skupiłem się na tym, jak ulepszyć komunikację wirtualną.
Poprawa interakcji wirtualnych
Zaczynamy od zwracania większej uwagi na intencje, zarówno nasze, jak i naszych odbiorców, i ciężko pracujemy, aby emocjonalne aspekty naszych wiadomości były jasne. Jasno określamy nasze kryteria budowania silnego zaufania i zaangażowania i słuchamy uważniej niż w inny sposób, aby regularnie sprawdzać stan naszych wirtualnych relacji.
Wysiłki te mogą przejść długą drogę w kierunku utrzymania silnych relacji wirtualnych i jednoznacznej komunikacji wirtualnej.
Niemniej jednak zauważyłem niedawno badanie, które wykazało, że seniorzy, którzy spędzali więcej czasu na komunikowaniu się wirtualnie podczas pandemii, byli bardziej samotni i mieli ogólnie gorsze zdrowie psychiczne niż ci, którzy spędzali mniej czasu w świecie wirtualnym, a więcej twarzą w twarz.
Nie jest to zachęcające odkrycie dla naszej wirtualnej przyszłości. Możemy dyskutować, czy rodzaje łagodzenia, o których wspomniałem powyżej, miałyby znaczenie. W dyskusji na temat badania przyjęto założenie, że osoby starsze uważają komunikację wirtualną z natury bardziej stresującą niż osoby młodsze, a ponadto istnieją pewne badania wskazujące, że technologia jest bardziej stresująca dla grup o niższych statusach społeczno-ekonomicznych niż tych z wyższych. Ale ponieważ badanie nie było kontrolowane ani pod względem wieku, ani zamożności, nie jest jasne, co uzasadniało te założenia. Moje badania wskazują, że znajomość technologii nie czyni mniej lub bardziej prawdopodobnym, że intencja zostanie źle zrozumiana, ponieważ dzieje się to na poziomie nieświadomym. Spodziewałbym się zatem, że degradacja wirtualnych relacji, błędne rozumienie intencji oraz osłabienie zaufania i zaangażowania zachodzą niezależnie od wieku czy statusu społeczno-ekonomicznego.
Ograniczenia komunikacji wirtualnej są wtopione w technologię. Na przykład niewielkie opóźnienie między transmisją obrazu i dźwięku w rozmowie wideo Zoom, które powoduje, że widz ocenia Cię jako mniej kompetentnego i mniej angażującego niż podczas spotkania twarzą w twarz — jest to coś, czego żadna znajomość nie będzie usuń, ponieważ dzieje się to w ciągu milisekundy lub dwóch i jest poza świadomą świadomością. Nie jest to coś, co można świadomie poprawić w żaden oczywisty sposób.
W sumie
Wyzwania komunikacji wirtualnej są realne i będą coraz częściej towarzyszyć nam w naszej hybrydowej przyszłości. Musimy zwracać większą uwagę na jakość naszej komunikacji wirtualnej i nie oczekiwać w najbliższym czasie poprawki technologicznej. My, ludzie, stworzyliśmy królestwo wirtualnej komunikacji i okazało się, że jest to ogromnym dobrodziejstwem dla przeprowadzenia ludzkości przez pandemię. Niemniej jednak ma to swoją cenę. Musimy być świadomi ceny i starać się złagodzić jej skutki.